Radykalny ekocentryzm – źródła oraz wpływ na współczesną kulturę

Rozważaniami na temat tego jak powinny wyglądać relacje pomiędzy człowiekiem a resztą przyrody zajmuje się ekoetyka. Jest to dosyć młoda dziedzina nauki, jednak w tej tematyce zbiory norm i postaw stworzone zostały już tysiące lat temu. W biblijnej księdze rodzaju pojawia się jedno z najpowszechniejszych wyobrażeń ludzi o stosunkach człowiek-przyroda: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi„. Idea ta, stawiająca człowieka jako właściciela kontrolującego przyrodę jest kluczowa nawet w działaniach związanych z ochroną przyrody przed nim samym. Głównym celem ochrony przyrody – w swej nowoczesnej formie mającej ponad 100 lat, jest utrzymanie stabilności ekosystemów i procesów ekologicznych oraz zachowanie różnorodności biologicznej. Jednak cele tych działań wynikają z przyczyn głównie ekonomicznych oraz estetycznych. Wskazuje to na wyraźnie antropocentryczny charakter dogmatu myśleniach o stosunkach człowiek-przyroda. Nawet większość „ekologów” (rozumiane w znaczeniu potocznym a nie naukowym) mimo wszystko hołduje filozofii antropocentrycznej. Mottem jednej z najbardziej znanych instytucji kojarzonej z ruchem ekoetycznym: Greenpeace jest zdanie: „Kiedy wycięte zostanie ostatnie drzewo, ostatnia rzeka zostanie zatruta i zginie ostatnia ryba, odkryjemy, że nie można jeść pieniędzy” wskazujące że protesty przeciwko energetyce czy polowaniom wyrażają zaniepokojenie raczej przyszłością człowieka niż środowiska samego w sobie. Jednak dogmat ten negowany jest coraz powszechniej.

Sprzeciwia się mu nurt ekologii głębokiej najlepiej wyrażonej przez 8 zasad spisanych przez założycieli tego ruchu Johna Muira, Georgea Sessionsa i Arne Naessa : „1. Pomyślność oraz rozwój ludzkiego i pozaludzkiego życia na Ziemi są wartościami same w sobie (wartościami immanentnymi, przyrodzonymi) niezależnie od użyteczności pozaludzkich form życia dla człowieka. (…) 2. Rozwój pozaludzkich form życia wymaga zahamowania wzrostu liczebności populacji ludzkiej. (…) 3. Ci, którzy zgadzają się z powyższymi założeniami, powinni czuć się zobowiązani do podjęcia pośrednich lub bezpośrednich działań na rzecz wprowadzenia w życie tych niezbędnych zmian „. Oddziaływania myśli „filozofii odrzucającej dzielący antropocentryzm i zwracającej się ku tradycjom niepodzielności świata” w coraz większym stopniu oddziaływają na naszą cywilizację – czasami w sposób stricte destruktywny.

Ekoetyczny ruch radykalny jest ideologicznie bardzo zróżnicowany. Można go jednak podzielić ze względu na wyznawaną ideologie oraz podejmowane akcje. Wszystkie te nurty uświadamiają jednak o szkodliwości istnienia cywilizacji w obecnym kształcie. Szczególnie wyraźnie jest to podkreślone w radykalnym gajaniźmie- wierze, że wszystkie istoty (poza Homo sapiens w erze industrialnej, a w ogóle najlepiej bez Homo sapiens będącego „rakiem planety”) żyjące na Ziemi działają wspólnie, aby zachować na naszej planecie optymalne warunki do życia. Drugim „zbiorem ideologii” jest anarchoprymitywizm wskazujący na całkowitą szkodliwość takich wytworów cywilizacji jak: państwo, kapitalizm czy nauka. Postulują one konieczność przywrócenia „porządku” oznaczającego powrót człowieka do stylu życia neandertalczyków (ciekawe czy znane im są wyniki badań zamierania pewnych gatunków hien na sawannach przegrywających w kontakcie z „nieskażonymi zaborczym myśleniem oraz szanującymi równowagę ekosystemów” przodkami człowieka). Częściowo nie można oprzeć się pewnemu urokowi tych postulatów: następuje bowiem szybka degradacja środowiska oraz rozpad tradycyjnych (wynikających wprost z istnienia grup zbieracko-łowieckich) więzi pomiędzy ludźmi wynikający z urbanizacji. Jednak rozwiązaniem tych problemów poprzez powrót do ery kamienia wydaje mi się żadnym rozwiązaniem: dzięki technice opartej o rabunkowe wykorzystanie zasobów naturalnych dokonał się skok technologiczny i społeczny, który umożliwia przejście do gospodarki opartej o informacje oraz technologię zieloną. Oczywiście apokaliptyczne wizje podobne tym z lat 50 i 60 XX wieku (wtedy wynikały one ze strachu przed użyciem broni atomowej) są bardzo „atrakcyjne” (łatwość przekonywania ku takim wizjom wynika wprost z epoki kiedy człowiek był często zwierzyną łowną: wtedy „niedowiarstwo” mogło mieć śmiertelny skutek). Wizje zniszczenia całej lub większości biosfery przeszły już obecnie do formy stałego memu popkulturowego (dowodzą tego dziesiątki popularnych filmów i książek) a wśród jego odbiorców muszą więc być ludzie traktujący to poważnie. Dla nich propozycja lekarstwa w postaci powrotu człowieka do formy z przed tysiącleci jest więc niczym brzytwa, której należy się chwycić. A proponowane rozwiązania nie mogą być „osobiste” stąd też w nurcie ekologii głębokiej tak podkreślane jest: Ci, którzy zgadzają się z powyższymi założeniami, powinni czuć się zobowiązani do podjęcia pośrednich lub bezpośrednich działań na rzecz wprowadzenia w życie tych niezbędnych zmian „

Wśród radykalnych ruchów ekologicznych najwięcej jest grup, które swoje poglądy ekologiczne (oraz logo i nazwę) traktują jedynie jako pretekst mający na celu zwiększenie sympatii społecznej/ zmniejszenia uwagi służb policyjnych. Zwykle protestują one przeciw dużym inwestycjom przemysłowym czy transportowym: Lubomir Studnička, członek Stowarzyszenia Ochrony Przyrody stosował, zdaniem policji, bardzo prostą metodę. Wnosił skargi sądowe na wszelkie możliwe prywatne przedsięwzięcia w swojej miejscowości, utrzymując, że robi to w imię dbałości o środowisko naturalne. W ten sposób zastopował plany budowy nowego mostu na Łabie. W zamian za wycofanie z sądu spraw wszczętych przeciwko inwestorom i ich projektom domagał się „prezentów”. Pomoc takim osobom są obecnie w stanie zapewnić nawet wyspecjalizowane w dziedzinie blokowania inwestycji kancelarie prawne np. związane z Enviromental Defence Fund. Jako przykrywkę do swoich celów radykalną ekologię (a także traktując fundamentalistów jako narzędzia) traktowały też wywiady. W książkach byłego szpiega GRU (Radziecki Wywiad Wojskowy) Wiktora Suworowa opisana jest opinia agentów wobec radykalnych „ekologów”: Określenie owo brzmi „gównojad” (gawnojed),(…) a dotyczyło członków wszelkiej maści Towarzystw Przyjaźni ze Związkiem Radzieckim, działaczy organizacji pacyfistycznych, Zielonych i innych postępowych radykałów. Oficjalnie nie można ich było zakwalifikować jako agentów, gdyż nikt ich nie werbował, oficjalnie też wszyscy przedstawiciele Związku Radzieckiego byli wobec nich uprzejmi i przyjacielscy (…) Obrońca środowiska naturalnego może na znak protestu palnąć w cysternę z gazem trującym albo w reaktor atomowy. Szum się zrobi na cały świat.” Mimo iż opisanych powyżej przypadków nie można zaliczyć do organizacji działających z pobudek czysto ideologicznych to jednak samo istnienie ich wskazuje na pewną tolerancję społeczną na sam ruch radykalnego ekoetyzmu, a w pewnych kręgach nawet na sympatię.

Największe organizacje klasycznie zaliczane do nurtu radykalnie biocentrycznych takie jak Band of Mercy, Animal Liberation Front powstały w latach 70-tych XX wieku i szybko dały się poznać jako dobrze zorganizowane i nie ustępujące w okrucieństwie fundamentalistom arabskim. Aby zwiększyć siłę swojego „przekazu” wykorzystały one klasyczne metody terrorystyczne: niszczenie maszyn, wysadzanie laboratoriów, przesyłanie pogróżek osobom prowadzącym badania naukowe z wykorzystaniem zwierząt. Do najsłynniejszych akcji należy podpalenie: University of Washington’s Center for Urban, Horticulture, biurowca Huntingdon Life Sciences czy Biomedical Research Institute at Hasselt University w Diepenbeek. W marcu ukazał się w Nature artykuł dotyczący wpływu działań ekoterrorystów na badania naukowców. Wyniki nie napawają optymizmem, ponad jedna czwarta naukowców zajmujących się badaniami nad zwierzętami (w ankiecie uczestniczył ich tysiąc) została w jakiś sposób zaatakowana (głównie przez listy z pogróżkami). Badacze są stosunkowo łatwym celem takich ataków (w porównaniu np. do polityków)- ich imiona i nazwiska są wyjątkowo łatwe do znalezienia w internecie, podobnie jak miejsce pracy, e-mail. Co najgorsze 15% z nich w wyniku działań aktywistów zmieniła kierunek badań lub stosowane procedury. Stosowanie przemocy jest wprost wynikiem racjonalizacji poglądów biocentrycznych- dobry pasterz zabije wilka chcącego zabić mu owce bez wyrzutów sumienia- sytuacja będzie podobna w przypadku człowieka gdy uwierzy się że owcami są wszelkie istoty żywe a wilkiem człowiek niszczący środowisko- tzn. te „prawdziwe” którego oczywiście ludzie współcześni nie są częścią.

Jednak powyżej opisane działania będące oczywiście ekstremum nie zaistniałyby bez intelektualnego wsparcia pisarzy i myślicieli a następnie całych grup społecznych. Christopher Manes – amerykański naukowiec pisze w książce Green Rage: Radical Environmentalism and the Unmaking of Civilization, (1990): „Należy zredukować populację ludzką, eliminować całkowicie spalanie paliw kopalnych, skończyć z hodowlą bydła, odbudować puszczę na polach uprawnych, odtworzyć populacje wielkich drapieżników (…) oraz odprzemysłowić Zachód”. Podobne hasła powtórzył Ted „Unabomber” Kaczynski (również amerykański naukowiec) w swym manifeście opublikowanym w Internecie w r. 1996 – ten sam człowiek aby przybliżyć światu tą wizję przez kilkanaście lat wysyłał bomby na uniwersytety. Jego podobizna (podobnie jak Lenina czy Che Gevary) oczywiście jest jak najbardziej „cool” a jego manifest ma status „kultowego” (nie dziwi wiec linia koszulek promująca akcje „Unobomber na prezydenta”).

Rachel Carson „Silent Spring” to najsłynniejsza (i najbardziej wpływowa) książka dotycząca agresywnej ochrony zwierząt. Książka ta informowała, że użycie DDT powoduje, iż skorupki ptasich jaj miały stawać się pod jego wpływem cienkie i całe populacje ptaków (dotyczyło to głównie Orła złotego) wyginęły wskutek stosowania DDT w związku z czym należało je przerwać. Zakaz używania DDT będący wynikiem tej publikacji spowodował gwałtowny wzrost zachorowań na malarię – władze USA gwałtownie obcięły fundusze na zakup DDT pozostawiając w tym czasie kraje rozwijające się bez alternatywy. W Sri Lance w 1946 roku na malarię chorowały prawie 3 miliony ludzi, po zastosowaniu DDT liczba przypadków tej choroby spadła do zaledwie kilkunastu. Po wycofaniu DDT choroba powróciła i w roku 1969 chorowały na malarię ponad 2 miliony mieszkańców Sri Lanki. Autorka zapewne nie była świadoma konsekwencji jakie spowoduje, a urzędnicy bali się zaakceptować użycie DDT (de facto poza obszarem zakazu) w obawie przed oskarżeniem o działanie nieekoetyczne. Oprócz typowych książek naukowych i pseudonaukowych tworzone są książki beletrystyczne gdzie poglądy ekocentryczne są na pierwszym miejscu. Na naszym rodzimym rynku wydawniczym ukazała się rok temu książka Michała Olszewskiego „Low-tech” opisująca walkę anarchoprymitywistów o wyrugowanie z siebie i swego otoczenia „niszczycielskiego człowieka zachodu”, jest to książka próbująca aspirować do miana manifestów (takich jak „Na zachodzie bez zmian” będącego ikoną dla ruchów pacyfistycznych), choć pewnego rodzaju zabiegiem autoironicznym jest samospalenie się głównego bohatera nieodróżnialne w rzeczywistości od akcji reklamowej lub happeningu.

Radykalne odłamy „Zielonych” można postawić pośród najbardziej destrukcyjnych ruchów w dziejach ludzkości, zaraz obok luddystów oraz sekt takich jak Aum Shinrikyō. O ile ruchy ekologiczne ostrzegające przed zniszczeniem środowiska, zaniechaniem wykorzystania pewnych narzędzi naukowych oraz jednocześnie pragnących rozwoju ludzkości (bowiem każda większa katastrofa ekologiczna hamuje ten rozwój) można odczytywać pozytywnie o tyle w przypadku ekocentryzmu oraz anarchorymitywizmu nie można tego powiedzieć. W przypadku skrajnego gajanizmu jest to pogląd klasycznie mizantropiczny. Również anarchoprymitywizm mimo pozornych deklaracji lewicowo utopijnych stanowi pierwiastek niszczący: w przypadku bowiem niewielkich grup ma on okazję funkcjonować jako mniejsze wersje eksperymentu Auroville lecz jedynie w kontakcie z cywilizacją. Natomiast gdyby wdrożyć go na skalę masową, jako prawo powszechne, oznaczałoby to nieuchronną zagładę cywilizacji: spadek jakości, długości życia, a w konsekwencji – wolności. Wszak to postęp naukowy i techniczny częściowo wyzwolił nas z ról zadanych przez biologię czego bardzo często członkowie pewnych ruchów jak np. ekofeminizm nie zauważają (lub zauważyć nie chcą). W społeczeństwie zachodnim „ekologizm” to jednak przede wszystkim „lifestyle design” a nie postawa życiowa i nic nie zapowiada, że osiągnie w najbliższym czasie poziom intensywniejszy. Tym niemniej FBI zaliczyła ruchy ekoterrorystyczne do jednych z największych zagrożeń XXI wieku. Wynika to z tego że, broń masowej zagłady a zwłaszcza broń biologiczna nie zna granic politycznych i rasowych. W swych ekstremalnych wariantach (wywołanie pandemii) może być użyta celowo w zasadzie jedynie przez osobę nienawidzącą ludzi w istocie (o tym jak kruche są środki bezpieczeństwa świadczą zamachy z wykorzystaniem wąglika z września 2001 roku), a do tego sprowadza się w zasadzie nurt radykalnego ekocentryzmu.

Samo zjawisko gajanizmu jest też ciekawe od strony „wewnętrznej” – empatii wobec świata ożywionego. Empatia jest niezbędna człowiekowi – bez niej nie stworzyłby stabilnego społeczeństwa. Obecnie jako populacja „świata zachodniego” współczujemy innym ludziom (zidentyfikowano nawet odpowiedzialne za to specjalne neurony zwane lustrzanymi) oraz w coraz większym stopniu zwierzętom. Ale jak można współczuć planecie bardziej niż innemu przedstawicielowi tego samego gatunku? Z pozoru wydaje się to niemożliwe. Jednak coraz częściej w gremium naukowym (na razie wśród psychologów i filozofów) „obowiązkowe rozszerzenie empatii na inne gatunki” staje się faktem. Według dr Singera: „postawa w której przyznaje się wyższość interesów własnego gatunku nad interesami innego gatunku jest równoważna postawie przyznającej pierwszeństwo interesom własnej rasy lub płci” co oznacza, że szowinizm gatunkowy powinien być wyrugowany. Gdyby podobne wnioski były formułowane jedynie przez (oraz dla) specjalistów od szowinizmu byłaby to jedynie ciekawostka wskazująca na gwałtowne zapotrzebowanie na tematy badawcze dla filozofów. Nad ideą pochylili się jednak również urzędnicy. I tak oto przepisy UE dotyczące badań nad naczelnymi stają się coraz surowsze. Należy bowiem udowodnić przed komisją (w przypadku dr Kevana Martina badającego mechanizmy molekularne stresu u małp w większości złożona była z obrońców praw zwierząt oraz filozofów – ostatecznie nie pozwolono mu stresować małp), że prowadzone badania są niezbędne (co w zasadzie dotyczy tylko badań aplikacyjnych). W wyniku takiego działania jak twierdzi Klaus-Peter Hoffmann – neuronaukowiec z Niemiec: „W Niemczech nie powstają nowe grupy badawcze zajmujące się naczelnymi”. Jest to zjawisko niebezpieczne dla nauki w UE. Bowiem z jednej strony kładzie się nacisk na rozwój edukacji z dziedziny neuronauk (jak i całego sektora bio), a z drugiej utrudnia się wykorzystanie zainwestowanych pieniędzy. Świat nauki jest wyjątkowo międzynarodowy i doktorzy/profesorzy nie mogący w ojczystym kraju prowadzić swoich badań znajdą prace w USA lub Chinach i jest to dla UE bardzo niekorzystne (koszt wyszkolenia naukowca jest bowiem bardzo duży). Świadczy to o znacznym przesunięciu na granicy antropocentryzm-ekocentryzm.

W opowiadaniu „Linia Oporu” J. Dukaj pisze „Śmiejesz się ze współczucia drewnu? Bo odrobinę zbyt wcześnie się urodziłeś. Twoi dziadowi śmieli się ze współczucia małpom.” Sądzę że to post-człowiek będzie musiał zmierzyć się w końcu z zagadnieniem wzrostu empatii. Otóż z coraz większym rozpędem rozbijamy więżące nas biologiczne ramy. Gdy będziemy mogli w pełni kontrolować (nie ma większego znaczenia w jaki sposób np. hormonalnie czy elektrostymulacją, oraz kiedy – za 50, 100 lat) proces tworzenia swych postaw to jaka będzie ich empatia? Gajanistyczna czy wysoce zdeterminowana na podobieństwo do odbierającego? Czy to co odczuwają gajaniści to raczej stan chorobowy czy też kolejny krok oddziaływania społecznego świadomości. Empatii bowiem można się nauczyć – pytanie tylko gdzie leży granica, której nie powinno się przekraczać.

Autor: Michał Laskowski
Student V roku Biotechnologii na Politechnice Gdańskiej
dyplomant Katedry Inżynierii Chemicznej i Bioprocesowej
Stypendysta programu TEAM Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej

Literatura
[1] Biblia Tysiąclecia Wydawnictwa Pallottinum ISBN 83-7014-218-4
[2] http://www.Greenpeace.org/poland/o-nas
[3] Materiały fundacji: Pracownia na rzecz Wszystkich Istot
[4] Barclay, Harold . People Without Government: An Anthropology of Anarchy. Kahn & Averill. ISBN 1871082161.
[5] http://www.presseurop.eu/pl/content/article/175791-zieloni-reketierzy
[6] Wiktor Suworow GRU-Radziecki wywiad wojskowy AiB 2002
[7] Wiktor Suworow Akwarium Rebis 2007
[8] Nature editorial Animal rights and wrongs Nature 470, 435
[9] Manifest Theodhora Kaczynskiego The Unabomber Manifesto: Industrial Society & Its Future. Jolly Roger Pr. ISBN 0963420526.
[10] http://www.polityka.pl/swiat/obyczaje/1514702,1,reportaz-hipisowska-wioska–eksperyment-trwa.read
[11] David Cyranoski Animal Research: Primates in the frame Nature 444, 812-813
[12] Oświadczenie pisemne w sprawie wykorzystywania ssaków naczelnych w eksperymentach naukowych DC\661154 http://www.europarl.europa.eu/sides/getDoc.do?pubRef=-//EP//NONSGML+WDECL+P6-DCL-2007-0040+0+DOC+PDF+V0//PL&language=PL